Zbieraliśmy się już od dawna do tego żeby Filipkowi włoski obciąć. Ale zawsze coś...a to jeszcze zbyt długich nie ma, a to zima taka mroźna i zmarznie mu łepetyna, itp, itd.
Nastał wreszcie ten dzień.
Przygotowani, uzbrojeni w czasoumilacze zasiedliśmy w kuchni i do dzieła.
i w tym momencie ja przejmuję dowodzenie i ciach maszynką po długaśnych włosach Robaczka..zapomniałam tylko założyć nasadkę na maszynkę i Synuś jest łysy :P
hahaha łysy ale jaki szczęśliwy! :D
OdpowiedzUsuńOdrosną zdrowsze i chwała mu za to, że jest synem :D Łysa córcia już by chyba taka szczęśliwa nie była ;D