czwartek, 25 kwietnia 2013

MASAKRA!

Masakra!
Ledwo żyję.
Od środy mam szkolenie w Toruniu.
Pierwszy dzień na 15tą. Oficjalnie. Realnie autobus miałam o 12.38. Koniec o 21. W domu byłam o 22.
Filipek u dziadków. Został na noc bo gdy ja wracałam on już spał.
Czwartek miałam być tak jak w środę. Ale chcąc sobie polepszyć, zgodziłam się na 12 godzin, po to by piątek był wolny. Tylko niestety "polepszyłam" sobie tak, ze w czwartek byłam od 9 do 21. Oficjalnie. Realnie od 6 do 22.
Synek nadal u dziadków.
A ja? jak tylko o Nim pomyślę, płaczę jak głupia. Najdłuższa nasza rozłąka.
no i jutro także Toruń. Na szczęście od 9 do 16 max. Oficjalnie. Ale jak to będzie w rzeczywistości to się okaże.
Żyję myślą, że JUTRO wreszcie zobaczę Robaczka! Przytulę. Wycałuję. Powiem, że kocham i jak bardzo tęskniłam.

No i znowu ryczę....

2 komentarze:

  1. Nie płacz! Zobaczysz Robaczka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale namotałaś w tym poście :) Ja już nic nie rozumiem! Poszłaś do pracy na 12 godzin, żeby mieć piątek wolny a i tak w piątek do pracy poszłaś??

    OdpowiedzUsuń